Miłość Ci wszystko wyp(b)aczy

Przed laty Erich Fromm napisał: „pragnienie zjednoczenia się z drugim człowiekiem jest najpotężniejszym dążeniem ludzi”. Zakochujemy się, potrzebujemy jego/jej jak powietrza, wypełniamy drugim człowiekiem niemal każdą myśl. Narkotyczny i błogi stan zakochania w rzeczywistości stanowi jedynie wstęp do budowania uczuciowej więzi, której trwałość i niezmienność zapewnić może jedynie silne zaangażowanie obojga partnerów. Jak silne być powinno? 

Nie istnieją algorytmy, które pozwoliłyby dokładnie zdiagnozować poziom zaangażowania ukochanej przez nas osoby w związek. Amerykański psycholog – Robert Sternberg w swojej trójczynnikowej koncepcji miłości określił zaangażowanie jako ukierunkowanie myśli, uczuć oraz działań na pogłębienie bliskości w związku i walkę z  przeciwnościami losu, które mogłyby zagrozić stabilności romantycznej relacji.

Zaangażowanie jest decyzją, nie wynika z uczuć i podlega kontroli umysłu. W praktyce zaangażowanie polega na wzajemnym okazywaniu wsparcia, umiejętności wspólnego wychodzenia z  kryzysów, byciu dla partnera „na wyłączność”. 

W "zdrowej relacji" zaangażowanie powinno rosnąć w miarę upływu czasu. I tu pojawia się pułapka. Łatwo pod płaszczykiem dbania o związek, przemycić, świadomą bądź nie, chęć całkowitego zespolenia się z partnerem, oplatania go sobą. Takie "wypaczone" spojrzenie na miłość, nie buduje związku, a raczej tworzy toksyczną relację. 

Miłość nie wymaga rezygnacji z własnych planów i ambicji, zaś drugi człowiek nie powinien przysłonić nam całego świata. W przeciwnym razie, nie mamy szansy na zbudowanie trwałego związku. Silne, hermetyczne bycie razem ogranicza działanie jednostki, ponieważ podtrzymywane są jedynie te poglądy i zainteresowania, które znajdują akceptację dwojga partnerów. 

Dbajmy zatem o to, aby nie oblepiać partnera sobą, nie próbować stać się z nim jednym ciałem, nie zaduśmy miłości. Z perspektywy mężatki, z 10-letnim stażem, po cichutku podpowiadam, pozwólmy naszym ukochanym na wolność, na pasje, na ich małe tajemnice. Zachowajmy również część siebie wyłącznie dla siebie. Udane związki oparte są na wolności i prawie do bycia sobą. Stwórzmy sobie bezpieczną przestrzeń, w której obie strony czują się spełnione. 

Szczęśliwy związek jest procesem, którego wynik jest określany na podstawie odpowiedniej proporcji intymności, wzajemnego zrozumienia, jak również zaangażowania każdej ze stron. Pamiętajmy o tym zawsze.