Wypalona
Ludzie mówią zbyt wiele i zbyt głośno - pomyślała, kiedy otwierała drzwi do małego biura w stolicy. Do pokoju przez okno wpadał przyjemny chłód poranka, a z nim liczne odgłosy miasta, tak charakterystyczne dla centrum Warszawy. Bezwiednie skierowała swoje kroki w stronę ekspresu do kawy, po czym w towarzystwie filiżanki espresso, zasiadła za biurkiem. Szafa stojąca przy ścianie, była jeszcze zamknięta, dając złudzenie porządku i bycia z zawodową listą zadań na bieżąco. Podobnie na podświadomość działał wciąż nie włączony komputer - sprawiał wrażenie nienaruszonego spokoju. Jednak nie mogła dłużej zwlekać z rozpoczęciem pracy. Za chwilę miał przyjechać szef i rozliczyć ją ze wszystkich zaległych spraw. Uruchomiła więc sprzęt i poczuła, jak od stóp po czubek głowy powoli oblepiają jej ciało maile. Miała wrażenie, że praca ją osacza, że się tu dusi. Otworzyła szafę, po brzegi wypchaną korespondencją. Niemal całą sobą czuła, jak niecierpiące zwłoki problemy klientów firmy zalegają w jej ż