Literatura piękna w najpiękniejszej odsłonie
"Jest nic. Jeszcze nic się nie stało. Niczego nie poczułem, niczego nie pomyślałem ani nie powiedziałem. Nie zdecydowałem o niczym i niczego nie zrobiłem. Niczego nie zepsułem i niczego nie siliłem się naprawiać. Na białym nic kładę pamięć oraz wyobraźnię. I mieszam je ze sobą, aż otrzymam prawdę".
Przeczytałam najnowszą powieść Jakuba Zająca pt. "Dziczek" już ponad tydzień temu, ale w mojej głowie wciąż obecne są obrazy namalowane słowami autora. Ich dynamika, ekspresyjność i piękno nie dają mi o sobie zapomnieć. Nie sposób być obojętnym na tak wielowymiarową opowieść, w której iluzja powoli, strona po stronie, prowadzi nas do odkrycia prawdy o głównym bohaterze, ale może też o nas samych. Bo przecież jako ludzie jesteśmy do siebie podobni. Utkani z niepokoju, lęku i pragnień, chłoniemy barwy i emocje świata, doświadczamy życia, a potem giniemy w nicości. Zostają po nas nieuporządkowane, porozrywane upływem czasu wspomnienia. Fragmentami przejaskrawione, wyraźne i świeże, a innym razem przeciwnie - senne i rozmyte. Są niczym "zdjęcia z pamięci", zapiski z przeszłości...
Narratorem opowieści jest bezimienny nauczyciel, który mieszka samotnie w zabytkowym dworku. Jest wypalony pracą zawodową w pobliskiej szkole i z tego powodu planuje przeprowadzkę. Wkrótce do tajemniczej posiadłości wprowadza się Dawid, pedagog mający go zastąpić w pracy. Moment, w którym nowy lokator przekazuje nauczycielowi swój tekst pod tytułem "zdjęcia z pamięci" (fragmenty książki) wszystko zmienia i nic już nie jest takie, jak dawniej. Odtąd my, czytelnicy stajemy się obserwatorami, a może raczej podglądaczami wydarzeń, w których rzeczywistość miesza się z wyobrażeniem. Jesteśmy świadkami rodzącej się fascynacji i wzniecanych echem przeszłości pragnień. Relacja nauczyciela i Dawida staje się głęboka, wręcz metafizyczna, prowadzi do egzystencjonalnych pytań i filozoficznych rozważań. Specyficzna więź między Narratorem, Dawidem i Chłopcem, Który Nie Wyjawia Swojego Imienia i jej symbolika sprawia, że książkę nie tylko czytamy, ale też ją "odczuwamy", konfrontując jej treść z własnymi doświadczeniami, wątpliwościami i uprzedzeniami.
Konstrukcja powieści zaskakuje. Nie jest to powieść linearna, szablonowa. Jakub Zając prezentuje nam "książkę w książce", jednocześnie ubogacając ten schemat. Tworzy nową jakość i w sposób, z którym nie spotkałam się nigdy wcześniej prowadzi nas konsekwentnie i płynnie przez fabułę, aby w ostatnim rozdziale mocnym akcentem podomykać wszystkie uchylone w powieści drzwi. Porozrywane fragmenty wspomnień Dawida, przyjmują konkretną strukturę i chronologię dopiero w głowie czytającego, prowadzonego podpowiedziami Narratora. I choć autor w zakończeniu powieści ujawnia w pełni tajemnicę, nie sili się na dwuznaczności, nie wprowadza niepotrzebnych niedomówień, to jednak pozostawia czytelnika w emocjonalnym rozedrganiu jeszcze długo po odłożeniu "Dziczka" na półkę.
Jest to książka ambitna, odważna i napisana pięknym językiem. Dbałość o wartość literacką powieści z pewnością zrobi na Was wrażenie. Tekst czyta się z wielką przyjemnością, lekko i szybko, jak dla mnie zbyt szybko;) "Dziczek" mistrzowsko łączy w sobie filozofię, literaturę i sztukę. Całość jest spójna, przemyślana w każdym aspekcie. Żadne zdanie nie jest tu przypadkowe, każde ma znaczenie, a powieść jest jak jeden, długi cytat.
Historia płynie w idealnym tempie, a jej zakończenie jest wspaniałym zamknięciem etapu naszej czytelniczej podróży po stronach "Dziczka". Jestem pewna, że w tę wędrówkę wyruszę po raz drugi, kiedy nadejdzie odpowiedni czas, abym mogła dostrzec i odkryć jeszcze więcej. "Dziczek" to literatura piękna w swej najpiękniejszej odsłonie. Polecam z pełnym przekonaniem i niesłabnącym podziwem dla talentu autora.