Zgrany duet

Śpią. Wzroku od nich oderwać nie mogę. Po pierwsze, niezmiennie zaskakuje mnie cisza, jaka wypełnia dom, tak różna od gwaru wywołanego ich dzienną bytnością w pomieszczeniach wszelakich. Niby nie hałasują, niby są przecież grzeczni. Jednak mam wrażenie, że ściany pulsują od wysokich dźwięków dziecięcych rozmów. Od klockowych wież roztrzaskujących się z impetem o klepkę. Od szumu kół samochodzików ścigających się na plastikowym torze. Od mało ambitnych melodyjek zabawek, które wwiercają się w mózgi nam, dorosłym i niechciane pozostają tam na długo.   

Zastanawiam się, jaka czeka ich przyszłość...  Nie ma tu miejsca na własne projekcje, nie planuję dzieciom życia. To bezsensowne i niebezpieczne. Rozmyślam jedynie, czy zawsze będą mogli liczyć na siebie nawzajem? Przyjaźń, jaka jest między nimi imponuje mi i każdego dnia zachwyca. Obserwuję, jak On wyciąga rączkę w Jej kierunku, z rozpuszczającym się ostatnim kawałkiem tabliczki czekolady. Uwielbiam patrzeć, jak wspólnie ukryci za zasłoną omawiają strategię uniknięcia konieczności sprzątania dziecięcego pokoju. Zdarza mi się obserwować ich wspólną zabawę, w której niekiedy ja na próżno szukam logiki. Widocznie są zasady gry, jedynie dziecięcą myślą ogarniane. To pełne magii i niekonwencjonalnych rozwiązań działania, niepojęte dla starych, czyli trzydziestokilkuletnich ludzi. 

To wszystko tworzy więź, niezwykłą i trwałą. Buduje się relacja oparta na miłości i szczerości. Relacja z rodzeństwem jest pierwszym testem przyjaźni, nauką dzielenia się zabawkami, ale też emocjami. To egzaminem z tolerancji i wybaczania, ćwiczenie wyrozumiałości i komunikacji.  

Choć dorasta każdy, to każdy staje się zupełnie innym dorosłym. Kształtują nas poznani ludzi, zmieniają nas doświadczenia. Wiele spraw Ją i Jego zapewne w życiu poróżni. Jednak jestem przekonana, że właśnie teraz, na moich oczach, budują Oni swoje wspomnienia, do których zawsze będą mogli myślami wracać i zaprzyjaźniać się od nowa, nieustannie...