"Strupki'' Paulina Jóźwik

"Mój dom to wielkie dziecko, które noszę ze sobą na plecach. Karmię je życiem, a ono kurczowo trzyma mnie za szyję i szepcze, że bez tego miejsca nie istnieję".

 

Wierzę, że ta powieść nie zachwyci każdego. Ba, wielu stwierdzi nawet, że jest przesadnie sentymentalna i nudna. Rozumiem, jednak cóż ja poradzę na to, że nie potrafię przestać o tej książce myśleć, mówić i pisać.  
 
Powieść "Strupki" jest literackim debiutem Pauliny Jóźwik. Główna bohaterka fabuły - Pola odwiedza po wielu latach rodzinną wieś. Powodem jej powrotu jest pogrzeb babci, która ją wychowała. Na długo przed śmiercią starszą kobietą zawładnął okrutny Alzheimer, który odebrał pamięć i życiową "normalność". Wspólnie z Polą budzimy uśpione wspomnienia, rozdrapując dawne rany i odkrywając rodzinne tajemnice. Śmierć poprzedzona chorobą bliskiej osoby, niespełniona pierwsza miłość, trudna relacja z ojcem i siostrą - z tym wszystkim przyszło się zmierzyć dziewczynie, która od lat usilnie zagłuszała w sobie złowrogie podszepty przeszłości.
 
Akcja toczy się nieśpiesznie, ale treść przyswaja się szybko. Autorka posługuje się bogatym językiem, używa rozbudowanych metafor i dostarcza odbiorcom wielu wzruszeń. Mamy malownicze opisy przyrody, ale spokojnie, nie jest to obszerność na miarę Orzeszkowej i jej "Nad Niemnem" (i całe szczęście!). Tu, bogato opisane uroki sielskiego życia nie są zbyt długie i w dodatku sprawiają cuda. Dzięki nim czytelnik przenosi się do urokliwych miejsc i niemal chłonie powietrze polskiej wsi.  
 
Bywa, że dzieciństwo nie jest różowe. Bywa, że w rodzinie brakuje dialogu i zrozumienia. Bywa, że w domu nawarstwiają się tajemnice, a cisza zaciska nam gardła przez dni, miesiące, lata. Pola mieszka w mieście, nie utrzymuje kontaktów z rodziną. Od wielu lat nie odwiedziła wsi, w której przyszło jej dorastać. Czy ucieczka od przeszłości to na pewno dobry pomysł? Czy usilne zacieranie wspomnień ukoi jej ból, wyrzuci z serca poczucie winy? Bohaterce "Strupków" przychodzi zmierzyć się z przeszłością, a jednocześnie znaleźć odpowiedzi na pytania, których nie chciała zadawać sobie przez lata.
 
Myślę, że jest to jedna z tych książek, w ocenie których trudno zachować choć odrobinę obiektywizmu, bo odbiór tej lektury jest niezwykle subiektywny. Jednych zachwyci, budząc wspomnienia ciepła ich rodzinnego domu i bezstroskiego dzieciństwa, innych przerazi, bo rozdrapie ich własne, noszone w sercach rany, niczym tytułowe "strupki". Jeszcze inni, odporniejsi na ten rodzaj literackich emocji, stwierdzą, że książka nic do ich życia nie wnosi, że nie czują jej klimatu. Ja sama nie wiem, na ile moja sympatia do tej lektury jest wyniki schematycznej, chłodnej oceny tekstu, a w jakim procencie mój zachwyt powodują przywołane lekturą osobiste, życiowe doświadczenia. 
 
Polecam Wam przetestować "Strupki" na własnej wrażliwości.