"Ostatnie stadium" Nina Lykke

Bywa, że nasze życie osiąga punkt krytyczny. Docieramy do miejsca, z którego nie możemy się wydostać. Stajemy obok samych siebie i w niemocy przyglądamy się wydarzeniom i ludziom, którzy stają się nam obcy. Na takiej życiowej mieliźnie znalazła się bohaterka powieści Niny Lykke, którą poczucie winy, wypalenie zawodowe i samotność spychają w otchłań własnych lęków, doprowadzając do załamania nerwowego. 

Elin jest lekarzem internistą, którą długie lata praktyki medycznej wpędziły w rutynę i niechęć do pacjentów. Z każdym dniem rośnie w niej zobojętnienie na ludzi odwiedzających jej gabinet, ale ukrywa swoje emocje przed światem. Hipochondria pacjentów mocno ją irytuje, a ich pogoń za zdrowiem i młodością, niemiłosiernie wkurza. Kobieta pracuje w najzwyczajniejszej, publicznej przychodni, gdzie pod gabinetem medyka zawsze ktoś czeka. Dawniej starała się przyjąć każdego, jak najszybciej. Miała misję. Chciała nieść pomoc, czuła powołanie. Teraz, codziennie w południe, mimo dużej liczby oczekujących, bez wyrzutów sumienia powolnym krokiem udaje się na posiłek, pozostawiając pod swoimi drzwiami czekającą kolejkę chorych. Bo jest mega zmęczona. Byciem super żoną męża skupionego na sobie i własnym hobby. Byciem kochającą i zawsze cierpliwą matką. Byciem uśmiechniętą, sympatyczną Panią doktor dla pacjentów, którzy dla niej, nie są w stanie nawet solidnie umyć się przed badaniem. Przekraczają próg jej gabinetu śmierdzący, niekulturalni i roszczeniowi. Coś w niej pęka. Coś się kończy. Świat się kruszy w jej dłoniach, a ona się temu po prostu poddaje.   

Co wieczór wypija butelkę wina i beznamiętnie wpatruje się w ekran TV.  Pewnego dnia przez pomyłkę Elin wysyła zaproszenie na Facebooku Bjornowi, swojej dawnej miłości. Ich odnowiony po latach kontakt zmienia wszystko... Stan nerwicowy, jakiego doświadcza bohaterka powoduje, że pogrąża się ona w swojej samotni, opuszcza dom i zamieszkuje w swoim gabinecie lekarskim. Jedynym świadkiem jej  wewnętrznego dramatu jest Tore - anatomiczny szkielet. Dialogi prowadzone z nierealnym "przyjacielem", jakim staje się stojący w rogu gabinetu kościotrup, pokazują czytelnikowi, cały przekrój emocji Elin i jej psychicznych zaburzeń.  

Mądra i wciągająca książka. Znalazłam w niej zagadnienia związane z przemijaniem, godzeniem się z upływającym czasem i z wiekiem. Jest wątek wypalenia zawodowego i jego konsekwencji, jaką może być właśnie załamanie nerwowe. I wreszcie, jest temat dojrzałej miłości -  czułej, pełnej wzajemnej akceptacji i dającej prawo do wolności. 

Wiem, że to oklepane pisać, że ta książka jest inna niż wszystkie. Ale co innego można napisać, jak taka właśnie jest. Napiszę więc, że polecam. Po prostu.