Wypalona
Ludzie mówią zbyt wiele i zbyt głośno - pomyślała, kiedy otwierała drzwi do
małego biura w stolicy. Do pokoju przez okno wpadał przyjemny
chłód poranka, a z nim liczne odgłosy miasta, tak charakterystyczne dla centrum
Warszawy. Bezwiednie skierowała swoje kroki w stronę ekspresu do kawy, po czym
w towarzystwie filiżanki espresso, zasiadła za biurkiem. Szafa stojąca przy
ścianie, była jeszcze zamknięta, dając złudzenie porządku i bycia z zawodową
listą zadań na bieżąco. Podobnie na podświadomość działał wciąż nie włączony
komputer - sprawiał wrażenie nienaruszonego spokoju. Jednak nie mogła dłużej
zwlekać z rozpoczęciem pracy. Za chwilę miał przyjechać szef i rozliczyć ją ze
wszystkich zaległych spraw.
Uruchomiła więc sprzęt i poczuła, jak od stóp po czubek głowy powoli
oblepiają jej ciało maile. Miała wrażenie, że praca ją osacza, że się tu dusi.
Otworzyła szafę, po brzegi wypchaną korespondencją. Niemal całą sobą czuła, jak
niecierpiące zwłoki problemy klientów firmy zalegają w jej żołądku i drażnią krtań. Od wielu lat każdy dzień przebiegał podobnie. Każdy powoli odbierał
radość. Każdy stopniowo zmieniał jej ambicję w znużenie, a satysfakcję w bezsens.
Jednak ten dzień miał być inny od miliona poprzednich tożsamych poranków.
Tym razem miało być inaczej. Coś się definitywnie skończyło. Smutnym, zmęczonym
wzrokiem omiotła raz jeszcze wnętrze pomieszczenia, po czym wstała zza biurka
i wyszła z biura. Tak nastał czas zmiany.
Pewnie, że powyższy zmyślony przeze mnie opis to abstrakcyjna sytuacja, na którą większość z nas nie może sobie pozwolić. Ja także spędziłam siedem lat w pracy, która mnie sukcesywnie wykańczała. Oddawałam całą siebie, niewiele otrzymując w zamian. Zmieniłam pracę, ale u mnie było to raczej procesem niż spontanicznym zrywem. Powyżej opisałam swoje ówczesne marzenie, na które nigdy nie starczyło mi odwagi. Czasem fantazjowałam, że w końcu tak po prostu wstanę zza biurka, wyjdę i nigdy nie wrócę. Ale tak się nie stało. Ostatecznie złożyłam wypowiedzenie. Odeszłam, ale w sposób przemyślany i rozsądny. Pamiętam, że długo sprawdzałam oferty pracy, szukając dla siebie miejsca. Przez 3 miesięczny okres wypowiedzenia pracowałam równie ciężko, jak wcześniej i jednocześnie uczyłam moich zadań nową pracownicę, która miała mnie zastąpić, po moim odejściu.
Jak widać, jest wiele dróg do zmiany pracy. Można odejść na fali silnych emocji, odważnie i zdecydowanie. Można też postąpić metodycznie, przygotować plan działania, a dopiero później złożyć wypowiedzenie. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi, która opcja jest lepsza. Jedno jest pewne, gdy w grę wchodzi wypalenie zawodowe, musi
nastać zmiana.
Wyczerpanie pracą, którego nie jest w stanie zaleczyć kilkudniowy urlop lub
zwolnienie, wymaga działania. Wypalenie zawodowe wiąże się z frustracją i
stresem - pracownik nie jest w stanie mimo wielkiego zaangażowania w
powierzone mu zadanie, osiągnąć rezultatów. Potwierdzają
to badania Litzke i Schuh z 2007 r., które mówią o tym, że kiedy jednostka
włoży maksymalną energię w pracę, to wkrótce nie starczy jej sił na jej
kontynuację z zachowaniem dotychczasowej skuteczności.
Czym charakteryzuje się wypalenie zawodowe? Z pewnością poczuciem
przeciążenia pracą, ciągłym zmęczeniem, brakiem chęci do realizacji zadań,
drażliwością, zaburzeniami snu, spadkiem odporności, poczuciem winy oraz stałym
napięciem psychofizycznym. Kiedy cierpi nasza psychika, z reguły reaguje też ciało,
pojawiają się objawy somatyczne, np. bóle żołądka, stawów, głowy, które mogą mieć poważne
zdrowotne konsekwencje.
Wydawałoby się, że można wypalenie zawodowe pomylić z depresją. Jednak już
w 1974 r. Freudenberger stwierdził, że emocją nadrzędną towarzyszącą depresji
jest poczucie winy, a w przypadku wypalenia - gniew. Ponadto pracownik wypalony
zawodowo, jest w stanie odczuwać szczęście w innych rejonach życia, zaś osoba
cierpiąca na depresję jest nieszczęśliwa na każdej życiowej płaszczyźnie.
Jednak jeśli nie zrobimy nic, ze stanem wypalenia zawodowego, nieuchronnie
będziemy doświadczać jego skutków także na innych życiowych polach, co może
doprowadzić nawet do depresji.
Nie mylmy także wypalenia zawodowego ze zwykłym znudzeniem pracą. Jak mówią
mądrzejsi ode mnie, aby coś się wypaliło, najpierw musi zapłonąć. Bez wcześniejszego
ogromnego zaangażowania w pracę zawodową, nie jest możliwe wypalenie. Tak silne
wyczerpanie nastaje wyłącznie po początkowym przekonaniu o własnej
energii i skuteczności.
Wypalenie zawodowe to temat obszerny i złożony. Myślę jednak, że najważniejsze
jest tu przesłanie, aby nie marnować życia na pracę, w której każdego dnia
tracimy cząstkę siebie. Ważne, aby nie umartwiać się, a działać. Szukać,
zmieniać, do skutku. I niech podstawowym kryterium oceny danej pracy, będzie
nasze codzienne samopoczucie, a nie prestiż zawodu lub wynagrodzenie. Tego nam
wszystkim życzę.