"Wysłuchaj mnie" Paula Er.

Wiecie, co sobie myślę? Drażni mnie zarówno lukrowanie macierzyństwa, jak i jego totalne hejtowanie. Dla mnie samej zostanie mamą było niezłą lekcją. Z czasem nauczyłam się, że pomiędzy ociekającym cukrową polewą opisem rozkosznych maminych poranków, a pełnym jadu narzekaństwem na to, jak to wraz z urodzeniem dziecka kończy się wszystko, co piękne w życiu, jest jeszcze pewna mentalna przestrzeń. To miejsce dla mnie i dla wszystkich kobiet, które tak jak ja znalazły swój indywidualny sposób na to, jak być szczęśliwą mamą, nie rezygnującą z siebie i jednocześnie kochającą bezgranicznie swoje dzieci. Bo w tym całym szaleństwie jest metoda. Nasza własna, wolna od utartych schematów, nie narzucona z góry. Jak już się ją znajdzie, wtedy nastaje spokój i spełnienie w roli mamy. 

To jest możliwe, ale nie zawsze udaje się nam tę równowagę osiągnąć od razu, tak na pstryk. Czasem zmiana myślenia o swojej sytuacji i przepracowanie własnych emocji jest dłuższym procesem... Jak to miało miejsce w książce, która zagościła na mojej szafce nocnej całkiem niedawno, ale zwlekałam z jej lekturą wiedząc, z jakimi emocjami przyjdzie mi się zmierzyć i ile zamkniętych w głowie rozdziałów otworzyć na nowo... 

"Wysłuchaj mnie" jest czułą podróżą przez świat matczynych lęków i zmagań z codziennością. Poznajemy Anetę, mamę maleńkiej kruszynki o imieniu Emilka i nieco starszego synka -  Mikołaja. Życie głównej bohaterki tuż po porodzie drugiego dziecko wydaje się być idealne. Kochający mąż, uroczy kilkuletni synek, który został właśnie starszym bratem i obecność matki, dysponującej czasem i siłami, aby pomagać córce w opiece nad noworodkiem - to wszystko brzmi cudownie. 

Jednak głęboko pod powierzchnią, czai się milion trosk i strachów, tak silnych, że odbierają oddech. Depresja poporodowa jest podstępna, podpowiada kobiecie czarne scenariusze, w które nie wolno jej wierzyć. Zaburza spokój codzienności, kradnie radość i sen. Wpędza w otchłań, z której tak trudno się wydostać bez wsparcia osób trzecich, bez terapii. Życie przestaje mieć sens, a samobójstwo wydaje się być jedynym sposobem ucieczki od cierpienia i samotności.  

Autorka równolegle do opowiadanej historii kobiety, borykającej się z tematem depresji poporodowej, prowadzi nas ku rozwiązaniu rodzinnej tajemnicy. Aneta konfrontuje się ze swoją przeszłością. Z traumatycznym wspomnieniem. Paradoksalnie, cofnięcie się do zdarzeń z przeszłości, daje bohaterce odwagę, aby zawalczyć o własną przyszłość. Zmiana perspektywy pomaga z dystansu spojrzeć na aktualne wydarzenia, skłania do przemyśleń i walki o siebie. Skonfrontowanie swoich emocji ze strasznym zdarzeniem z dzieciństwa, jest bolesne, ale też pozwala zrozumieć, jak wielką wartością jest ludzkie życie.