"Arytmia i kwarantanna" Tomasz Jastrun

Tyle ostatnio czytam o kobietach, o ich sytuacji społecznej i roli we współczesnym świecie, że  zdecydowałam się sięgnąć po coś skrajnie różnego. Wybrałam książkę Tomasza Jastruna "Arytmia i kwarantanna", aby zobaczyć jak faceci przeżywają ostatnie wydarzenia w naszym kraju. Lektura okazała się być zbawienną odskocznią od codzienności, która ostatnio nieco mnie przytłacza. Jeśli też chcecie odetchnąć, spojrzeć z dystansem na temat pandemii, polityki i całego tego krajowego zawirowania, zdecydowanie polecam Wam tę opowieść. 

Książka złożona jest z dwóch części. Bohaterem pierwszej jest 40-letni pisarz, mąż swojej kochającej, pięknej żony i tatuś uroczego szkraba. Jest skoncentrowany na sobie i swojej twórczości. Aby pisać, potrzebuje doświadczać. Uważa, że jego małżeństwo jest poprawne, wręcz idealne. Zaś swoje zdrady uznaje za naturalny element życia artysty. Seks z inną kobietą napędza go do aktywnego życia i inspiruje do pisania. Wkrótce jego spokój zostaje zburzony. Zostaje uwikłany w surrealistyczną, choć jakby się zastanowić, całkiem prawdopodobną intrygę, która rozwala jego wieloletni związek. Historia jest mocno odjechana i trudno o niej pisać, nie spojlerując, więc na tym poprzestanę.

Przejdę od razu do drugiej części książki. Tu pisarz ma 70 lat i wspólnie z żoną, zostaje uwięziony przez wszechobecny lock-down w mieszkaniu na wysokim piętrze osiedlowego bloku. Można się domyślać, że pierwszy bohater, ten 40-letni, jest wytworem wyobraźni tego drugiego, być może wymyślonym na potrzeby jego nowej powieści lub jest nim samym sprzed lat. Teraz, w tak dojrzałym wieku, nie może on pogodzić się z własnych przemijaniem. Ma problem z zaakceptowaniem swojego ciała, które bezpowrotnie zmienił czas. W głębi duszy dalej czuje się młody. Chce wolności, której nie ogranicza starość, polityczna propaganda, a tym bardziej jakiś tam Covid-19. 

Pandemia oczami starszego mężczyzny jest tragicznie zabawna. Czytając, mamy wrażenie, że to nieprawdopodobne, żeby ludzie nie mogli wychodzić z domu. Wypożyczali psa od sąsiada, aby doświadczyć spaceru. Dostawali mandat za mycie własnego samochodu z ptasich gówien nocą. Płacili za erotyczne doznania młodej sąsiadce, bo ze starą, grubą żoną, w dodatku bezrefleksyjnie zapatrzoną w prezesa pewnej partii, po prostu "nie idzie" wytrzymać. On lewicowy, ona prawicowa, zamknięci w swoich pokojach, w swoich skrajnie różnych poglądach i swoich niewygodnych, starych ciałach, czekają na... No właśnie, na co?!
     
Już dawno nie znalazłam czegoś napisanego tak lekko i poetycko  zarazem. Ten tekst czyta się wyśmienicie. Jest mądrze, zabawnie i  prawdziwie. "Arytmia i kwarantanna" to ironiczna i wartościowa proza. Uwielbiam takie teksty, ja czuję ten klimat. Niemniej zdaję sobie sprawę, że do takich książek potrzeba nieco więcej dystansu. Ja dawno już wyjęłam kij z wiadomej części ciała, jeśli Wy również go tam nie macie, jest szansa, że książka się Wam spodoba.