"Wiatrom powierzone" Laura Imai Messina

"Pierwszy miesiąc po tsunami spędziła na macie o wymiarach dwa na trzy metry, w sali gimnastycznej w szkole podstawowej, pośród stu dwudziestu innych osób. Nigdy więcej nie doświadczyła tak wielkiej samotności, jak właśnie w tamtym miejscu"   

 

W japońskim ogrodzie Bell Gardia stoi budka telefoniczna. Telefon nie jest podłączony do niczego, a jednak łączy żywych z tymi, co odeszli. Słowa wypowiadane do słuchawki i niesione w zaświaty wiatrem przynoszą ukojenie, pomagają uporać się z żałobą. Na zboczu góry Kujira – yama, w ciasnej przestrzeni telefonicznej budki, toczą się duchowe rozmowy przepełnione ogromem emocji.

Tysiące ludzi prowadzonych miłością i bólem po stracie bliskiej osoby, każdego roku odwiedza to niezwykłe miejsce. Jedną z nich jest Yui, bohaterka książki, której tsunami odebrało matkę i córkę. W drodze do ogrodu Bell Gardia poznaje Takeshiego, ojca czteroletniej Hany. Dziewczynka straciła głos w dniu śmierci swojej matki.

Między Yui i Takeshim zawiązuje się relacja – subtelna i nienazwana. Oboje wyruszyli do ,,Wietrznego Telefonu,, pełni tęsknoty za bliskością tych, którzy umarli. Na miejscu odnaleźli jednak coś innego, a mianowicie - sens. I nie jest to zasługa magii ani psychologicznej sztuczki, choć niekiedy potrzebujemy właśnie takich zaczarowanych miejsc i terapeutycznych rozmów, aby się przekonać, że warto żyć. Tu wystarczyły słowa i obecność, aby na nowo poczuć radość.

Literatura Laury Imai Messina jest klimatyczna. Akcja toczy się powoli, jakby fabuła rozgrywała się na granicy jawy i snu, mi taki styl pisania bardzo odpowiada. Spokojne tempo wydarzeń pozwala czytelnikowi na refleksję. Choć autorka z pochodzenia jest Włoszką, jej powieść jest mocno osadzona w kulturze dalekiego wschodu. Od wielu lat mieszka w Japonii, prawdopodobnie dlatego potrafiła tak dobrze oddać w tekście klimat tego kraju.

"Wiatrom powierzone” to mądra historia, pełna symboli i metafor. Ja ciągle mam w głowie opis człowieka, spotkanego przez bohaterkę w sali, w której przebywały osoby ocalałe po tsunami. Mężczyzna ma w dłoniach niebieską ramkę i przez nią ogląda świat. Bywa, że widzianym w ten sposób obrazom nadaje tytuły. Być może takie "porcjowanie życia" dodaje otuchy. Nadanie przestrzeni granic, wywołuje wrażenie kontroli nad otoczeniem, stwarza iluzję bezpieczeństwa...

Wiele fragmentów książki, to takie właśnie życiowo - filozoficzne  rozważania. Można uznać je za „złote myśli”. Niektóre są przez autorkę podane na tacy, inne musimy znaleźć sami, nadać im znaczenie i zinterpretować tak, jak czujemy. 

Przepiękna proza.