"Zabójczy lokator" Urszula Kędzia
Wkroczył w jej życie nieproszony. Cichutko
rozgościł się w jej głowie, zaplótł jej myśli w warkocze z pasm lęków i obaw.
Odebrał spokój i poczucie bezpieczeństwa, którego tak naprawdę nigdy nie było
jej dane mieć. Cóż mogła zrobić? Wydawało się jej, że wyjścia są dwa. Jedno z
nich to poddać się i z każdym dniem tracić siły. Drugie to podjąć
walkę, z sercem przepełnionym żalem i gniewem, sprzeciwiając się temu, co
prawdopodobnie nieuniknione. A może jest jeszcze trzecia opcja? Może z tym
niechcianym lokatorem można spróbować się jakoś dogadać?
Nie mogę wyjawić więcej informacji na temat
fabuły książki, bo obiecałam komuś, że tego nie zrobię. Opisana historia z
pewnością znajdzie swoich czytelników, którzy zechcą samodzielnie sprawdzić,
kim tak naprawdę jest tytułowy "zabójczy lokator". I jak to możliwe,
że choć wywołuje tak wielką rozpacz i ból, uczy doceniać codzienność i cieszyć
się nawet z drobnostek?
To słodko - gorzka opowieść o tym, jak ważne
jest, aby otaczać się ludźmi, którzy nas wspierają, napędzają do walki, są
naszą siłą. Z nimi jesteśmy w stanie przetrwać potężne życiowe sztormy. Z nimi
możemy zmierzyć się z naszym największym wrogiem, o czym przekonała się
bohaterka powieści.
Prezentuję Wam dziś, przedpremierowo książkę Urszuli Kędzi "Zabójczy lokator", którą
mogłam przeczytać, dzięki uprzejmości Wydawnictwa Literackiego Białe
Pióro.