"Okruchy samotności" Anna Ziobro


"Zapach samotności"

Przelewam część wspomnień
Do pustej butelki po szampanie.
Wypuszczam część siebie 
Na morze niepamięci. 
Wypatruję na niebie Pierwszej Gwiazdki
I szepczę w przestrzeń 
Z nadzieję, że moja butelka odnajdzie adresata.
                                                        
                                        (Anna Ziobro, wiersz z książki "Okruchy samotności")

Zamykamy nasze życiowe rozdziały w przeróżny sposób. Koniec ważnego etapu dla jednych oznacza świętowanie do białego rana, z kieliszkiem najlepszego trunku w dłoni. Tacy, zatańczą wówczas na niejednym parkiecie, a w perspektywie zmiany widzą okazję na szczęście. Inni przeciwnie - w obliczu życiowej rewolucji, potrzebują się schować przed światem i w samotności wylać morze łez. Są też tacy, którzy będąc na życiowym zakręcie, decydują się na podróż albo przeprowadzkę. Zmieniają miejsce zamieszkania, aby odciąć się od przeszłości i zacząć wszystko od nowa. I tak też zrobiła Julia, główna bohaterka najnowszej książki Anny Ziobro "Okruchy samotności", wyjeżdżając do Monachium i podejmując pracę w domu spokojnej starości.   

Julia. Znamy tę postać z debiutanckiego "Tysiąca kawałków". Teraz mamy szansę dowiedzieć się o niej więcej, za sprawą kontynuacji tej powieści. Tylko, czy w "Okruchach samotności" to dalej jest ta sama Julia? Kiedy przeczytałam, gdzieś w internetowej przestrzeni, słowa Autorki o tym, że w nowej książce Julia będzie wzbudzała większą sympatię Czytelników, obawiałam się, że jej charakter mocno się zmieni i że odbiorę tę kobietę, jako zupełnie inną bohaterkę. Na szczęście, tak się nie stało. Julia to dalej ta sama Julka, choć dojrzalsza i mądrzejsza o nowe doświadczenia. Brawo dla Ani Ziobro, że potrafi tak dobrze zbudować osobowość postaci, a potem trzymać się tych założeń również w kontynuacji powieści, co sprawia, że Czytelnik może naprawdę uwierzyć w bohatera. 

Julia jest dojrzalsza, a my - Czytelnicy, dowiadujemy się więcej o jej emocjach, nie zawsze łatwych relacjach z rodzicami i jej trudnych związkach. Możemy spojrzeć na nią łaskawiej. Jesteśmy w stanie, w wizerunku tej pięknej, z pozoru nieco egoistycznej i infantylnej kobiety (tak ja postrzegałam tę postać w "Tysiącu kawałków"), dostrzec zaradną i ciepłą osobę, która poszukuje własnego przepisu na szczęście.

Jednak, nie tylko dojrzalsza wersja Julii była dla mnie zaskoczeniem. Prawdziwym czytelniczym szokiem, były dla mnie wyraźne elementy literatury grozy, które Ania bardzo sprawnie wplotła w fabułę. I tu przyznać muszę, że wyobraźnia Autorki podpowiedziała jej bardzo śmiałe i ogniste wizje. Miałam ciarki i czekałam wytrwale, aż oprawcę spotka zasłużona kara. Sprawdźcie koniecznie, czy się doczekałam;-)      

Książka, jak to zwykle bywa w przypadku prozy tej Autorki, nie jest lekką literaturą obyczajową. Molestowanie seksualne, relacje dorosłych dzieci z rodzicami, psychologiczny wymiar rozpadu związku, akceptacja zdrady, zaburzenia obsesyjne - to tylko niektóre z zagadnień poruszonych w tej powieści. Przeczytacie o pewnej kobiecie, która widząc w oczach swojego synka podziw i bezgraniczną miłość do ojca, akceptuje pozamałżeńskie romanse swojego męża. Dowiecie się, jak trudnym procesem jest zapominanie o mężczyźnie, który był dla nas całym światem, a teraz jako nasz były mąż, planuje przyszłość z nową partnerką. Przeżyjecie też chwile niepokoju, czytając o śmiertelnym niebezpieczeństwie, wznieconym obsesją i pożądaniem... 

Zapewniam Was, że wszystkie te wątki zostały opisane tak realnie, że trudno się oderwać od lektury. Całość jest dokładnie przemyślana, spójna i wywarzona. Nie ma przejaskrawionych sytuacji, sztucznych i wybujałych opisów doznań bohaterów, ani lukrowania żadnej ze scen. Jest tak jak w życiu - nieprzewidywalnie i bardzo emocjonująco!