"Papierowy Pałac" Miranda Cowley Heller
Z mojego telefonu wylewają się nieopublikowane zdjęcia książek, misternie wtopionych
w letnie krajobrazy. W głowie mam jeszcze strzępy wspomnieć przeczytanych
opowieści. Nie napisałam o żadnej z nich ani jednego akapitu. Dlaczego? Być
może potrzebowałam przerwy, aby przekonać się, czy naprawdę tak
bardzo lubię to, co robię, jak myślę, że lubię. A może po prostu byłam
leniem? Nie dociekam;) Budzę się z zimowego, choć w zasadzie letniego snu i
otwieram na wiosnę, która okazuje się być jesienią...
Przedstawiam dziś książkę, która ze wszystkich czytanych pod koniec lata lektur zostawiła po sobie w mojej pamięci najtrwalszy ślad. Jest nią „Papierowy Pałac” Mirandy Cowley Heller.
Miejsca, w którym zawsze spędzaliśmy w dzieciństwie wakacje, są nam szczególnie
bliskie. Przywołują wiele wspomnień. Budzą nostalgię za tym, co tak odległe, do
czego już wrócić nie można, ale też generują lęk i żal, jeśli doświadczenia z
tamtych lat do tych ciepłych i pięknych nie należą. Papierowy Pałac - miejsce,
w którym mała Elle spędzała każde lato, jest symbolem kruchości i delikatności
materii, z której utkane są emocje małej, bezbronnej dziewczynki.
Poznajemy bohaterkę, jako dojrzałą pięćdziesięcioletnią kobietę, mężatkę i
matkę trójki dzieci, ale bogate opisy przeszłości tworzą pełny obraz tej
postaci. Dom nad oceanem pamięta wiele i otwiera przed nami drzwi do swoich
tajemnic. W powiewie letniego wiatru, w zapachu kwiatów i całym tym pięknie
słonecznych plaż, odzywają się echa przeszłości, pełnej bólu i poczucia winy.
Historia letniego romansu okazuje się być tylko pretekstem do opowiedzenia
o losach rodziny, trudnych relacjach oraz dzieciństwie naznaczonym samotnością i cierpieniem. To książka o tym, jak doświadczenia z lat młodości
nas kształtują i jak trudno zagłuszyć wspomnienia.
Cudowny, mistrzowski język powieści zachwyca. Opisy przyrody nie są
monotonne, wręcz przeciwnie - wprowadzają nas łagodnie w klimat wydarzeń. Opisy
cielesności są mocne, brutalne, zapadające w pamięć, a osobowości postaci
genialnie nakreślone - skomplikowane i niejednoznaczne.
Czytanie tej powieści jest jak rejs po niespokojnym oceanie, tu każdy silniejszy podmuch wiatru, może zwiastować sztorm. I mimo to, chce się płynąć dalej, aż do ostatniej strony...
Ps. Na zdjęciu w roli modelki zadebiutowała moja córka;-)