"Martha F." Nicolle Rosen

Każdy z nas wie, kim był Sigmund Freud, ale ta książka pozwala przyjrzeć się tej postaci z zupełnie innej perspektywy...

Dzięki powieści Nicolle Rosen możemy zobaczyć Freuda jako męża i ojca, któremu daleko do ideału. Przeczytamy o tym, jak traktował swoich bliskich i co było dla niego najważniejsze. Wiedzy o życiu twórcy psychoanalizy dostarczy nam narracja jego żony Marthy, która po śmierci męża koresponduje z dziennikarką, Mary Huntington. Kobiety poznały się na pogrzebie Freuda. Mary zaproponowała wówczas Marthę możliwość spisania pamiętników, ale wdowa jej odmówiła. Jednak po pewnym czasie Martha decyduje się powierzyć swoje sekrety dziennikarce, otwierając się przed nią w listach. To z nich dowiadujemy się, jakim człowiekiem był Freud.

Czytając przed oczami miałam obraz kobiety odizolowanej społecznie, wykonującej mechanicznie codzienne powinności, spełniającej oczekiwania innych, przy jednoczesnym zepchnięciu własnych potrzeb na margines życia. Martha była matką szóstki dzieci i żoną mężczyzny, dla którego priorytetem były naukowe sukcesy, a nie rodzina. Autorka listów to postać żyjąca na przełomie XIX i XX w., ale jej rozterki i emocje, mogą być bliskie wielu współczesnym kobietom, których relacje małżeńskie są dalekie od partnerskich. Martha jest zmuszona do uległości i bezwzględnej akceptacji zachowań męża, w tym jego licznych romansów. Pozwala, aby mąż nią pomiatał, traktował jak służącą. Jej listy są świadectwem poświęcenia własnego życia dla człowieka, który nie był wart jej oddania.

W momencie spisywania wspomnień Martha ma osiemdziesiąt pięć lat i na tym etapie życia już doskonale rozumie, jakie popełniła błędy. Teraz pozwala nam wsłuchać się w jej opowieść, zrozumieć motywy jej postępowania i dostrzec jej krzywdę.

„Martha F”, zdobyta przeze mnie na jednym z bibliotecznych kiermaszy, nie tylko wzbogaciła moją domową biblioteczkę, ale też przypomniała, aby nigdy nie rezygnować z siebie i starać się żyć tak, żeby niczego nie żałować.